Oko cyklonu, część 7

I wtedy nadeszły smoki

Autor: Andrew Hall

Smoki istnieją, ludzie. Ten rozdział może być trudny, gdyż nauczono nas, że smoki to mit. Nie są one jednak wymysłem wyobraźni; wyłoniły się one z praw fizyki. Oraz spod ziemi.

Widzicie, rzeki płyną tam, gdzie niegdyś czołgały się smoki. Według niezliczonych opowieści, wyszły one z morza i podziemnych labiryntów. Istnieje tak wiele przykładów, że nie wiem, czy jest potrzeba cytowania więcej, niż jednego – ale zostawię to na później. Poszukajcie sami. Po tym artykule będziecie rozpoznawać fizykę smoków z mitologii. Nasi przodkowie zrobili, co mogli, aby nas ostrzec. I tak, smoki wciąż istnieją. Po prostu śpią.

Temat ten może być trudny nawet w obrębie społeczności Elektrycznego Wszechświata, ponieważ większość naszych teorii koncentruje się wokół chaosu na niebie oraz elektrycznego spustoszenia, przynoszonego bliskością innych planet. Istnieją na to przytłaczające dowody, ale to się dzieje ze skalistymi planetami bez aktywnej magnetosfery.

Mars, Merkury i wiele ospowatych księżyców wykazuje znaczny magnetyzm, jednak jest on szczątkowy, jest statycznym artefaktem po minionej aktywności elektrycznej, która pokryła je kraterami. Planety z dynamiczną magnetosferą, atmosferą i pogodą, jak Ziemia i gazowe olbrzymy, a nawet kilka księżyców, posiadają wewnętrzny obwód elektryczny.

Gwiazdy i planety są obwodami. Trójwymiarowymi, stojącymi falami prądu i magnetyzmu, zanurzonymi w wiatrach rodzicielskich gwiazd i galaktyk. Są produktami induktancji i pojemności, potencjałów i prądów oraz pól magnetycznych przez nie generowanych. Materia, uwięziona w tych trójwymiarowych zawirowaniach – gaz, płyn, pył i – owszem – również my, jest w 100% zarządzana przez obwód.

Obwody są cykliczne. Produkują częstotliwości rezonansowe w procesie wzmacniającej i wytłumiającej interferencji. Atmosfera i skorupa planet są kluczowymi elementami obwodu, ponieważ zapewniają pojemność – składowisko energii regulowanego jej przepływu. Efekty wynikają z prostego zrozumienia, że obwód istnieje we wnętrzu planety tak samo, jak i w atmosferze, plazmo-sferze i magnetosferze, ale to jest jeden obwód, i dlatego wszystko jest ze sobą tak powiązane.

Istnieją pętle zwrotne, oscylacje i składowe harmoniczne, wyłaniające porządek z chaosu, koncentrujące energię w rozpoznawalne, spójne formy. Formy te występują wszędzie w geologii i pogodzie z powodu ich roli w obwodzie.

W sytuacji, gdy potencjał Ziemi rośnie (lub opada) z powodu jakiegoś znacznego wydarzenia w kosmosie, jej skorupa może zostać nasycona ładunkiem. Bazując na nauce stosowanej wiemy, że najgwałtowniejszych wyładowań w obwodzie należy spodziewać się na kondensatorze. Dzieje się tak, ponieważ kondensator gromadzi największy w obwodzie ładunek i woltaż. I gdy wybucha, jest to największy z huków. I tak powstają smoki.

Smok jest rodzajem wyładowania, które wychodzi z wnętrza Ziemi. Jest to spięcie w płycie kontynentalnej, spowodowane przez prądy gruntowe, płynące wewnątrz tych płyt. Wyładowanie sięga na drugi koniec płyty – szczyt kontynentalnego 'kopca’, który powstaje wokół 'oka cyklonu’, gdzie pada skałami, pył i woda w mieszaninie jonowej, dodatniej względem prądu poniżej szelfu kontynentalnego.

Ponownie jest to efekt pojemności. W Naturze kondensatory nie są zaizolowane jak w naszym przemyśle elektronicznym. My chcemy, aby nasze kondensatory był← przewidywalne. Ostatnią rzeczą, jakiej pragniemy, jest spięcie. Izolujemy więc brzegi płytek kondensatorów, aby uniknąć spięć pomiędzy nimi poprzez warstwę dielektryka.

Natura tak nie działa. Natura buduje płytę kontynentalną jako wielki dielektryk , grubszy pośrodku i cieńszy na brzegach, wsadzony jak w kanapce pomiędzy ładunki, głębinowy i powierzchniowy.

Efekt krawędziowy na brzegu płytki kondensatora zwane jest polem frędzlowym. Jest ono jak wyciek ładunku na krawędzi. Czyni to z nich najprawdopodobniejsze miejsce wyładowania. Jeżeli wystąpi wyciek prądu, skieruje się bezpośrednio do przeciwnej płytki i zewrze kondensator. Kondensatory zbudowane przez ludzi są zaizolowane szczególnie na brzegach, aby zapobiec spięciom w polu brzegowym.

Frędzlowanie – na brzegu płytek kondensatora linie strumienia oddalają się od wspólnej powierzchni płytek.

Płyty kontynentalne nie są zaizolowane. W istocie skorupa ziemska na granicy kontynentów – dno morskie – jest znacznie cieńsza i leży na ścieżkach prądów gruntowych. Prądy telluryczne pod skorupą są rzekami prądowymi, które tworzą granice płyt a ich pola magnetyczne generują duże naprężenia. Zatem płyty kontynentalne mają strukturę, która nie łagodzi efektu brzegowego, ale sprzyja spięciom – jak przełącznik bezpieczeństwa, uwalniający energię nagromadzoną wewnątrz. Smoki są wyładowaniami zwarcia z pola frędzlowego płyt kontynentalnych, przechodzącymi przez naprężone polem magnetycznym obszary dna morskiego – strefy pęknięć i wulkanów.

Tym właśnie jest smok. Nie „magicznym puff”, ale piorunem ziemia-ziemia. Energia, gromadząca się pod skorupą próbuje się uwolnić poprzez wulkany, wypluwając gorącą, stopioną materię, ciepło, pioruny i chmury popiołu. Ale każdy wypływ lawy dodaje kolejną warstwę do płyty kondensatora. Płyta staje się grubsza, szersza i tańczy z ładunkiem powierzchniowym od spadających skał, popiołu, deszczu i stygnącej lawy. Jest to chemiczna zupa.

Każda naładowana chmura popiołu i pary wodnej tworzy kolejną chemiczną zupę, wznoszącą się do atmosfery, która już jest naładowana plazmą. Efektem są burze plazmowe o wyższej zawartości jonów, niż dzisiejsze małe huragany. Burze te tworzyły pod sobą powłokę ładunku, na powierzchni już doświadczanej energią stygnącej lawy.

Gdy to się dzieje, ładunek gromadzi się na płytce, dopóki nie nastąpi spięcie w polu frędzlowym. Dokładnie to samo dzieje się w wyładowaniu chmura-chmura, w ramach którego piorun przeskakuje po powierzchni chmury, zamiast schodzić do ziemi.

Tylko pomyślcie, pole elektryczne burzy rozciąga się pomiędzy ziemią a chmurami. Jest to potencjał setek megawoltów, jednak znacznie więcej piorunów idzie na boki, z chmury do chmury, niż z chmury do ziemi.

Pomiędzy chmurami istnieją lokalne różnice potencjałów, większe od 'ogólnego’ pola elektrycznego burzy pomiędzy chmurą a gruntem. Oczywiście, to jest to samo pole, ale zmienia się kierunek potencjału. Pole pomiędzy chmurami staje się silniejsze na skutek fazowania. Gdy z chmur wychodzą wyładowania, powoduje to rozładowanie ich energii i następne uzupełnienie jej z dopływających wiatrów. Ustanawia to cykl z histerezą i rozfazowuje dwie części chmury lub całej burzy, co generuje ogromne potencjały.

Iskra zamyka tą lukę napięcia. Ścieżka łuku podąża głównie po ścieżce powierzchniowej, na krawędzi chmury, gdzie na granicy kondensacji, w której powstają kropelki wody, tworzy warstwę naładowanych cząstek.

To samo zachodzi w wyładowaniu ziemia-ziemia. Różnica potencjałów na i pod powierzchnią oscyluje. Dzieje się to szczególnie wtedy, gdy droga prostopadła do przewodnictwa jest zablokowana, np gdy wulkany wytwarzają komory gazowe z parą, które blokują przepływ prądu. Oscylacje te mogą skokowo podnosić napięcie między powierzchnią a podziemiem – podnosząc potencjał ziemia-ziemia – i powodować spięcie pomiędzy płytami, jak w każdym kondensatorze, w którym usunięto by izolację z brzegów płytek.

Skąd wiemy, że to prawda? Ponieważ dyfuzja ładunku oraz wyładowania przyjmują formę fraktalną, i ponieważ możemy identyfikować fraktale i rozumieć, co je uformowało – elektryczność i magnetyzm.

Nie ma wątpliwości, że rzeki przyjmują kształty fraktalne. Być może nie każdy strumień wody, ponieważ gdy spuścimy wodę po zboczu, płynie w miarę możliwości prosto w dół. Rzadko przyjmuje kształt pioruna, o ile nie umieści się na kamieni w strategicznych miejscach jej drodze, jak to robią hydrolodzy.

Różne góry usypane przez ludzi nie są w stanie wykazać, że woda robi coś poza poddaniem się grawitacji.

Rozważmy sztucznie usypane góry, na których ma miejsce erozja wodna, jak powyższe zdjęcia hałd górniczych. Woda rzeźbi proste kanały. Ale naturalne rzeki, jak Amazonka, Kongo i Kolorado, przyjmują ten sam rodzaj fraktala, zwany figurą Lichetenbera, po Georgu Christophie Lichtenbergu, który badał je jako pierwszy. Jest to kształt, jaki przyjmuje łukowe wyładowanie elektryczne podczas przebicia. Przebicie dielektryczne jest inną nazwą na „spięcie” w kondensatorze.

Przebicie dielektryczne następuje podczas rozgałęziania się ścieżki prądowej w procesie zwanym agregacją o ograniczonej dyfuzji (Diffusion Limited Aggregation – DLA). Ruchy Browna w dyfuzjującej plazmie prowadzą do losowego przejścia, w którym naładowane cząstki gromadzą się i rosną w postaci drzewa dendrytów, zwanego Drzewem Browna. A rzeki, w swojej drobnej jak i wielkiej strukturze, od źródeł do delty, konsekwentnie pasują do rozgałęzionych dendrytów, widocznych w łukowych wyładowaniach elektrycznych.

Proces ten jest samo-podobny, tak w czasie jak i przestrzeni. Przebicie dielektryczne może następować latami lub w nanosekundach, a mimo to wytwarzać te same, dendrytowe formy. Pioruny trwają sekundy, błyskając szereg razy w kanale utworzonym kaskadą elektronów, połączoną z dodatnimi wąsami idącymi z ziemi. Ale włókna wyładowań w silnym izolatorze rosną miesiącami, jak kryształ.

Dendryty wyrastają z punktu z coraz mniejszymi samo-podobieństwami i rozrastają się na coraz większym obszarze. Rosną w impulsach. Piorun błyska za każdym razem, gdy do jego włókna pompowana jest energia. Dopóki ładunek się nie przebije i nie ustanowi ciągłego przepływu prądu, przepycha się poprzez kombinowanie i wyciąganie elektronów z otoczenia, co wpływa na to otoczenie termicznie i chemicznie, tworząc kanały. Każdy nowy impuls podąża za kanałami, kierując się ku starym ścieżkom i rozszerzając je dalej w samo-podobnych krokach, dopóki nie nastąpi przebicie.

Zatem smok może powtarzać swoją trasę, wciąż i wciąż, w impulsach, które mogą dzielić zarówno chwile jak i milenia.

To wina smoka

Zauważmy, jak na poniższych, wybranych obrazach rzeki Kolorado, podąża ona prostymi odcinkami. Większość ludzi wierzy, że rzeki są prostym efektem spływania wody w dół, do oceanu, podążającej za ścieżką najmniejszego oporu. Ale w ramach „akceptowalnego” konsensusu naukowego rzeki podążają za przebiciami i te proste linie są widocznymi na to dowodami. Zatem rzeka tak po prostu nie spływa z góry, ona podąża za przebiciem. Oczywistym pytaniem jest – co powoduje przebicia?

Szereg przykładów rzeki Kolorado i jej dopływów, podążających długimi prostymi odcinkami wzdłuż linii przebicia.

Przebicia są smoczymi tropami. Są ścieżkami wyładowań ziemia-ziemia. Stałe podłoże skalne poniżej jest ziemią zlepioną ciepłem, udarem ciśnieniowym dyfuzją ładunku i polem magnetycznym. Uskoki, kaniony i doliny są tym, co nazywam „strefą powybuchową łuku”. 'Wybuch łuku’ jest terminem z nauki stosowanej, w kontekście której 'smok’ brzmi nieco dziwacznie. Ale jest to jedno i to samo.

Strumień wody płynie meandrami, ale kanał, w którym płynie, jest linią przebicia. Przepływ wody rośnie i maleje, nanosi ławice piasku, wyspy i może zmieniać kierunek w obrębie kanału.

Zauważmy ostrą krawędź kanionu z prawej, co wskazuje na przebicie, podczas, gdy rzeka meandruje.

Smokom towarzyszą ślady magnetyczne – na co wskazują niezliczone dipole magnetyczne, zmierzone w rzekach na całym świecie. Kanały rzeczne mają sygnaturę magnetyczną poprzeczną do kierunku kanału, co jest spodziewanym efektem działania łuku elektrycznego. Nadbrzeża zaczernione magnetytem są kolejnym świadectwem przeszłości, w której kanałem płynął prąd elektryczny, otaczający się polem magnetycznym.

Jego ścieżka odpowiada łamanej drodze lidera krokowego błyskawicy, skaczącego prostymi odcinkami z punktu do punktu, jak podczas łączenia kropek. Ścieżki często się rozdzielają na dopływy. Kąty pomiędzy nimi są wskazówką, jak powstały.

Prąd stały i przemienny – smoki mają oba

Wzdłuż rzeki Kolorado i jej dopływów istnieje szereg złączeń i innych formacji, zaznaczonych na następnych obrazku. Zaraz je wyjaśnimy.

Ale najpierw wyjaśnimy, jakiego rodzaju prądy płyną w Ziemi. Są to zarówno prądy stałe, jak i przemienne. Prąd przemienny jest nałożony na falę nośną prądu stałego. Różnica woltażu jest względna, bez absolutnej dodatniości czy ujemności. Jest to również prawdziwe dla wody mineralnej, plazmy i ciał stałych, które przewodzą elektryczność.

Jest to ważne do zrozumienia, ponieważ w Naturze nie ma doskonale zaizolowanych obwodów i stałych napięć oraz przewidywalnie działających baterii, z jakich korzystają nasze telefony komórkowe. W obwodach prądu przemiennego jest oscylacja prądu, napięcia oraz impedancji. Wszystko jest dynamiczne, ze sprzężeniem zwrotnym i zakłóceniami, które dodają jeszcze złożoności. Ale w Naturze z chaosu powstaje porządek. Powodem jest rezonans. Jej pięknem jest elastyczność, aby odnaleźć ścieżkę najmniejszego oporu i tym samym samemu się zrównoważyć, jak woda wypełniająca jezioro. Tam, gdzie zachodzi równowaga, jest rezonans.

Rządy smoków

Smoki mają zasady. Muszą grać swoją rolę w obwodzie. Jest ona zdefiniowana rodzajem obwodu. Obwód rzeki Kolorado jest zwany obwodem RLC.

Obwód RLC jest połączeniem podstawowych elementów: opornika (R), cewki indukcyjnej (L) i kondensatora (C), podłączonych równolegle do źródła napięcia. Natura musi się słuchać fizyki. Logika podpowiada, aby wybrać model obwodu RLC, ponieważ Natura posiada posiada wszystkie trzy jego elementy. Istnieją zarówno równoległe, jak i szeregowe obwody LRC, oraz ich hybrydowe kombinacje. W tym przypadku, smok, który wyrzeźbił rzekę Kolorado, wymagał obwodu równoległego. Pełne wyjaśnienie, dlaczego tak jest, będzie w innym rozdziale serii Oko Cyklonu, zaczniemy już jednak od omówienia geometrii połączeń.

Równoległy obwód RLC.

Poniższy obrazek pokazuje na zielono 9 złączeń rzeki Kolorado z dopływami. Zauważycie, że mają rozpoznawalny kształt.

Zaznaczone symbole wskazują złączenia w kształcie „T” na rzece Kolorado i jej dopływach.

Złącze rzek Kolorado i Gila.

Moc w obwodzie RLC nie jest zużywana przez samą oporność, ale i impedancję, która ma wektorowe komponenty reaktywne. Cewka i kondensator posiadają reaktancję, która stawia opór przepływowi prądu jak opornik, ale z opóźnieniem 90 stopni względem fazy. Prąd indukcyjny (IL) jest wektorem obróconym o 90° przeciwnie do ruchu wskazówek zegara względem prądu ze źródła zasilania (IR). Prąd pojemnościowy (IC) jest przesunięty o 90° do zgodnie z ruchem zegara do prądu zasilania. Wynikowy prąd nie jest arytmetyczną sumą prądów, ale ich sumą wektorową, która daje przepływ prądu pod zadanym kątem względem pierwotnego kierunku.

Tak, pomyliłem się. Prąd pojemnościowy jest obrócony zgodnie z ruchem zegara względem prądu zasilania.

W równoległym obwodzie RLC napięcie na każdym z elementów jest takie samo, ale prąd jest różny. Jego wektor jest przesunięty, co widać: kanał rzeczny rozdziela się pod kątem 180° lub bliskim. Pamiętajmy, że rzeki płyną w dół, ale smoki idą pod górę, więc złączenie jest rozwidleniem, nie zbiegiem.

Jezioro Roosevelt na Salt River, dopływie Gila w Arizonie.

Wskazuje to na rozwidlenie prądu, ponieważ prąd zasilania schodzi do zera, podczas gdy pojemnościowy i indukcyjny – prądy reakcyjne – inicjują przepływ wzdłuż nowych wektorów. Te nowe wektory są wobec siebie pod kątem 180°. Prąd indukcyjny odchodzi 90° przeciwnie do ruchu zegara względem prądu zasilania, a prąd pojemnościowy odchodzi 90° w stronę zgodną z ruchem zegara, tworząc złącze w kształcie „T”. Dokładnie to się dzieje, gdy równoległy obwód RLC osiąga częstotliwość rezonansową.

Opór linii zasilającej rośnie razem z częstotliwością. Gdy rośnie opór, prąd zasilania maleje a prądy reakcyjne rosną. Prąd reakcyjny można zwizualizować jako wyciek płynu (prądu) z dziurawej rurki, który pod wpływem ciśnienia (oporu) w rurce wylewa się prostopadle do kierunku głównego przepływu.

Częstotliwość rezonansowa powoduje wzrost oporu zasilania do nieskończoności. W praktyce nigdy tam nie dochodzi, ale osiąga wartość potrzebną do zatrzymania prądu zasilania. Gdy prąd zasilania ustaje, prądy reaktywne wystrzeliwują, jak ciecz pod ciśnieniem, prostopadle do przewodnika. Dzieje się tak z powodu pierwszego prawa Kirchoffa, które mówi, że suma wszystkich prądów wchodzących do węzła w obwodzie jest równa sumie prądów z niego wychodzących. Tym samym, po osiągnięciu częstotliwości rezonansowej, prąd zasilania nie może przemóc oporu i spada do zera. Zatem cały prąd wyraża się w prądach reakcyjnych, prostopadłych do prądu głównego. Jest to przyczyną rozgałęzień w kształcie „T”.

Jezioro Meade powstało z dwóch kolejnych reakcyjnych wyładowań rezonansowych. (Zachód jest na górze)

Moc reakcyjna jest często przedstawiana jako moc przechowywana w systemie przesyłowym. Reaktancja indukcyjna przechowuje się w polu magnetycznym a reaktancja pojemnościowa w polu elektrycznym. W sieciach energetycznych używa się kondensatorów i generatorów do wytwarzania owych pól, aby przy ich pomocy wyłapać energię i zawrócić ją do układu. Natura nie ma gotowych urządzeń do przechowywania energii, więc moc reakcyjna po prostu strzela na zewnątrz, z nowym wektorem prądu, a jej energię pochłania impedancja.

Węzły wyładowań rezonansowych występują na rzekach całkiem często.

Moc reakcyjna jest znacznie bardziej skomplikowana, niż woda w rurce. Porównanie to było dla tych, którzy nie znają jej koncepcji. Nie jest to miejsce na omawianie równań, ale podstawy obwodów RLC i geometrii mocy reakcyjnej można znaleźć w każdym podstawowym podręczniku o obwodach.

Bill Williams wraz z dopływami w pobliżu jeziora Havasu.

Warto odnotować kilka faktów o złączeniach. Po pierwsze, rzadko kiedy mają kształt doskonałego „T”. Większość reakcyjnych wyładowań ma miejsce pod mniejszym kątem, niż 90°, dając raczej kształt „Y”. Dzieje się tak najprawdopodobniej z powodu wpływu prądu stałego. Rezonans powoduje spadek przemiennego prądu zasilania do zera, ale prąd stały płynie dalej. Zatem ostateczne wektory prądu są sumą wektorową całkowitego prądu reakcyjnego i pozostałego napięcia stałego, dając kształt „Y” zamiast „T”.

Drugą sprawą jest, że ścieżka prądu indukcyjnego (gałąź odchodzące przeciwnie do ruchu zegara, albo na północ, w przypadku Kolorado) utrzymuje ten kierunek mniej lub bardziej do następnego złączenia, podążając za północnym polem magnetycznym.

Prąd pojemnościowy robi jednak coś wręcz odwrotnego, i to na każdym złączu w kształcie „T”: odbija na południe na krótki dystans, po czym gwałtownie zwija się na wschód, z powrotem do pierwotnego wektora prądu zasilania.

Gdy Kolorado skręca na południe jako indukcyjna reaktancja, podążająca za polem magnetycznym, Gila, będąc reaktancją pojemnościową, na krótko skręca na południe, po czym natychmiast wraca do wektora źródłowego.

Prąd pojemnościowy odbija zgodnie z ruchem wskazówek zegara, na południe od prądu głównego, pod kątem 90° stopni względem ogólnego pola elektrycznego, w odpowiedzi na nagromadzenie ładunku pod wpływem odległego pola. Ładunek gromadzi się pod wpływem odległego pola w odpowiedzi pojemnościowej (reaktancji) względem gromadzenia ładunku w linii zasilającej w miarę wzrostu częstotliwości i odcina prąd zasilający. Ale zaraz po wyładowaniu różnice w ładunku są wyrównywane i odległy woltaż, na który było ono reakcją, zanika. Prąd natychmiast powraca, płynąc wzdłuż głównego pola elektrycznego. Dlatego właśnie południowa odnoga zawsze robi gwałtowny skręt na wschód i idzie zgodnie, przynajmniej na krótko, z prądem głównym.

Jest ot na prawdę istotne, ponieważ nieustanne tworzenie przez Naturę form typowych dla wyładowań elektrycznych trudno jest nazwać przypadkiem.

Jezioro Powell składa się z pięciu kolejnych, rezonansowych rozgałęzień. Równoległe linie podążają za polami elektrycznym i magnetycznym, zaburzanych nieco przez prąd stały.

Dobrze jest spojrzeć na większy obraz. Jeśli narysować linie, reprezentujące główne pole elektryczne, równoległe do prądu głównego, łatwo zauważyć, że rzeka Kolorado i jej dopływy, albo, mówiąc precyzyjniej, smok, który je wyżłobił, jest skokowym wyładowaniem podążającym za polem elektrycznym. Rezonansowe, reakcyjne napływy rozdzielały się na gałąź indukcyjną, która przenosiła wyładowanie na północ, w pas najsilniejszego napięcia (C), kierując się ku centrum burzy w regionie Czterech Narożników w północnej Arizonie i Utah.

Ogólny kierunek pola elektrycznego jest dipolem pomiędzy uskokiem San Andreas a Płaskowyżem Kolorado. Linia „C” ma najwyższy potencjał.

Pole elektryczne było pomiędzy gromadzącym się materiałem na Płaskowyżu Kolorado a uskokiem San Andreas (czerwona linia). Dlaczego tak się stało, omówimy w następnym rozdziale, ale jest to powód, dla którego Kolorado jest równoległym obwodem RLC.

Wszystkie odgałęzienia prądu pojemnościowego kierują się na krótko na południe, ale potem gwałtownie skręcają na wschód i wyrównują się z głównym polem elektrycznym, tworząc najpierw dopływ Gila (A), potem Bill Williams (B). Po uzyskaniu częstotliwości rezonansowej na jeziorze Meade, ostatecznie odnalazły pas największego potencjału elektrycznego (C) i wystrzeliły na wschód, ku centrum burzy nad Monument Valley, rzeźbiąc na swojej drodze fantastyczne kaniony oraz inne struktury.

W następnym rozdziale Oka Cyklonu omówimy te kaniony, inne rodzaje rozgałęzień, inne formacje oraz ich prawdopodobne przyczyny. Ale zanim zamkniemy ten rozdział, rozważmy, jak taki smok wygląda.

Odniesienia do smoków w mitologii mogą zbijać z tropu, ponieważ czasami gotowały one morza, czasem pustoszyły ląd, a czasami latały. Wyładowanie, niszczące ląd w łuku powierzchniowym tworzy również swoją własną pogodę i indukuje strumieniowe wiatry. W zależności od perspektywy, smoka można opisać jako łódź podwodną, węża lub latającego demona. Towarzyszące mu strumienie wiatru, dławiące się pyłem, wirujące od cyklonu do cyklonu, musiały wyglądać jak ciała żywych węży, jarzące się od wewnętrznych piorunów.

Z daleka smok mógł przypominać burzę pyłową, jak na nad Phoenix.

Na początku swojej drogi smok przedzierał się przez powierzchnię, podążając za wodą powierzchniową, pozostawioną przez burze i tsunami. Woda to jego przewodnik, tak samo, jak w atmosferze, naszych ciałach i generalnie w Naturze.

Woda jest dwubiegunowa i w silnym polu elektrycznym jej polaryzacja dostosuje się i umożliwi prąd. Jest to ciecz, będzie więc płynąć przez pory w skale i glebie, zapewniając ciągłość elektryczną na dużych obszarach Ziemi. Ziemska skorupa jest nią nasycona, nawet pod pustyniami, ale do bardzo płytkiej warstwy piasku i gór.

Woda zapewnia „przewodnictwo powierzchniowe” wyładowaniu ziemia-ziemia. Zatem kolejna zasada smoka, to podążać za wodą.

Ale nie zawsze tak robi. Burza, która wycięła Kanion Kolorado, burza nad Płaskowyżem Kolorado, odkładała suche osady warstwa na warstwie, grzebiąc wszystkie jeziora, śródlądowe morza i ich odpływy. Smok zarył się w grunt pod te suche osady i podążał za wodą, jak korzeń drzewa.

Wzdłuż całej jego pokrzywionej drogi, obie strony lądu zostały obite. Pulsujący i iskrzący prąd otoczony był gęstym polem magnetycznym. A to ściągało pioruny z z chmur plazmy powyżej, indukując podążający za nim układ burzowy z wiatrów, wirów i mezocyklonów, który ścierał się z głównymi wiatrami, tworząc wszędzie fale uderzeniowe.

Drogę smoka otaczałyby burze elektryczne.

Na powierzchni ziemi, wirujące wiatry na czole bestii zasysały tony pyłu, aby otoczyć plazmę w centrum łuku, napełniając jego ciało w uścisku pola magnetycznego. Tworzy to lwią grzywę, lub pierzasty wygląd jego głowy, od ciągniętych strug pyłu.

Łuk postępował w wybuchowym staccato uderzeń, skacząc z węzła do węzła, łącząc kropki w krajobrazie. Ale ciężka materia plazmy poruszała się wolniej, będąc ciągnięta za lub pod prąd, w zależności od polaryzacji. Te poziome wiry mogły wyglądać jak ultra-szybkie pociągi, pędzące po lądzie.

Naddźwiękowe przepływy powodują trójkątne wzory fal uderzeniowych.

Prawdopodobnie noszą kamizelkę z przewodników oraz stopionej krzemionki wokół super-gorącego rdzenia z plazmy. Zewnętrzna pokrywa zdartego pyłu, napływającego do grzywy, przywierało ciasno do jego ciała z powodu zawartych w nim ferromagnetyków, złapanych w pole magnetyczne. Fale uderzeniowe kształtowały to okrycie w diamentowe kształty, pulsujące światłem i promieniami rentgena. Wypluwały pioruny i płomienie w siedemdziesięciomilowych łukach, podczas gdy z ich boków wychodziły fale uderzeniowe.

Brzmi jak smok, co nie? Ale dlaczego ja mam opowiadać?

Posłuchajmy naocznego świadka:

Powiem jeszcze o kończynach Lewiatana, o jego potędze i wspaniale uformowanym ciele. Kto usunął jego pancerz? Kto wejdzie w jego otwarte szczęki? Kto potrafi rozewrzeć wrota jego paszczy? Jego zęby sterczą dookoła, budzą strach. Ma grzbiet pokryty rzędami łusek, które są ze sobą ciasno spojone. Jedna przylega do drugiej tak ściśle, że nie dostanie się tam nawet powietrze. Każda trzyma się drugiej, przywierają do siebie i nie da się ich rozdzielić. Od jego prychania błyska światło, a jego oczy są jak promienie brzasku. Z jego paszczy wychodzą błyskawice, wydobywają się ogniste iskry. Z jego nozdrzy bucha dym, jak z pieca, w którym pali się sitowiem. Jego oddech rozpala węgle, a z jego paszczy strzela płomień.

Hjoba 41: 12-21*

Od spodu jego ciało przypomina ostre skorupy, sunie on po błocie jak sanie młockarskie. Sprawia, że głębina kipi niczym kocioł, a morze pieni się jak maść w naczyniu. Kiedy on płynie, pozostawia za sobą lśniący ślad. Można by pomyśleć, że głębina okryła się siwizną. Nie ma na ziemi zwierzęcia podobnego do niego — stworzonego tak, żeby nie znało strachu. Gniewnie spogląda on na wszystko, co wyniosłe. Jest królem wszystkich majestatycznych dzikich zwierząt”.

Hjoba 41: 30-34*

* Cytaty pochodzą z przekładu Nowego Świata (przyp. tłumacza)

To Biblia, ludzie. I nie opowiada o rybie czy wielorybie. Biblijny lewiatan jest smokiem, podobnie, jak inni morscy herosi w każdej tradycji starożytnej.

Seria Oko Cyklonu liczy 10 rozdziałów. Ten jest siódmy. W ósmym powiemy więcej o smokach i zasad wg których żyją. W dziewiątym zejdziemy pod skorupę Ziemi, aby zobaczyć, co tam się dzieje, a dziesiąty podsumuje wszystko, o czym mówiliśmy i wciągnie wnioski na temat Płaskowyżu Kolorado.

Na koniec, jeżeli przeczytasz i zrozumiesz wszystkie rozdziały i teorię obwodów, będziesz mieć narzędzie, czyli mądrość, aby ocenić po swojemu swoją część świata.

Dołącz do klubu.


Dodatkowe źródła:

Przebicia powierzchniowe

Wybuchający Łuk – Część 1

Wybuchający Łuk – Część 2

Wybuchający Łuk – Część 3

Monoklina

Maary Pinacate, Część 1

Maary Pinacate, Część 2

Elektroda Natury

Letni stos termoelektryczny

Tornado – model elektryczny

Ziemia zraniona piorunem, część 1

Ziemia zraniona piorunem, część 2

Rozpylane kaniony, część 1

Rozpylane kaniony, część 2

Rozpylane kaniony, część 3

Oko cyklonu, część 1

Oko cyklonu, część 2

Oko cyklonu, część 3

Oko cyklonu, część 4

Oko cyklonu, część 5

Oko cyklonu, część 6


Andrew Hall jest naturalnym filozofem, inżynierem i pisarzem. Ukończył University of Arizona’s Aerospace and Mechanical Engineering College. Przez 30 lat pracował w branży energetyki przemysłowej. Projektował, udzielał konsultacji, zarządzał i kierował konstrukcją i użytkowaniem niemal 2,5-gigawatowych generatorów i linii przesyłowych, w tym instalacji słonecznych oraz pobierających naturalny gaz. Ze swojego domu w Arizonie eksplorował góry, kaniony, wulkany i pustynie amerykańskiego południowego zachodu, próbując zrozumieć i przepisując na nowo interpretację Ziemi w jej poprawnym, elektrycznym kontekście. Był mówcą na konferencji EU2016, EU2017 oraz EUUK2019. Można się z nim skontaktować pod hallad1257@gmail.com lub thedailyplasma.blog.

Wyjaśnienie: Proponowana teorie są jedynie pomysłami autora, na podstawie obserwacji, doświadczeń skutków efektów udarów i hydrodynamicznych oraz dedukcji. Autor nie rości sobie, że ta metoda jest jedynym sposobem, w jaki tworzone są góry lub inne formy geologiczne.

Pomysły wyrażone w Thunderblogach niekoniecznie wyrażają poglądy T-Bolts Group Inc lub Thunderbolts ProjectTM.


Przetłumaczono z: Eye of the Storm, Part 7

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *