Oko cyklonu, część 6

Wielka Czerwona Plama

Autor: Andrew Hall

W części 5 niniejszego cyklu oglądaliśmy „odciskowe” kratery oraz cyklony na Jowiszu, które mogą je tłumaczyć. Wzory fali uderzeniowej na krawędziach kraterów są tego potwierdzeniem. Patrzyliśmy również na góry i doliny Kalifornii i skojarzyliśmy je z burzą na Jowiszu, która posiadała te same szczegóły. Przykłady te wskazują na jedną znaczącą obserwację: formy fraktalne, powiązane z procesem dyfuzji ładunku, występują zarówno w geologii, jak i w pogodzie.

Nie jest trudno zrozumieć, dlaczego tak geologia i pogoda są swoim odbiciem. Powoduje to pojemność pomiędzy ziemią a niebem, zmuszająca ładunki do penetrowania obu warstw w formie lustrzanego odbicia. To powinno wystarczyć za odpowiedź, jeżeli potraktować naszą atmosferę jak plazmę; naładowane cząstki reagują na ziemską sferyczną pojemność. Ale ziemska atmosfera nie jest traktowana jak plazma. Jowiszowa również nie. Gdzie są wszystkie nośniki ładunków?

Odpowiedzi nie ma w fizyce cząstek. Jest ona w molekule wody. Woda jest nośnikiem ładunku – przewodami w obwodzie elektrycznym. Woda jest dwubiegunowa, więc dostosowuje swoją polaryzację do pola elektrycznego. To wytwarza tak zwany „prąd wiązaniowy”. W przeciwieństwie do prądu swobodnych elektronów, prąd wiązaniowy jest przenoszony przez bryłę materiału, który można naelektryzować lub namagnesować. Przykładem jest ciecz ferromagnetyczna, która przyjmuje strukturę w odpowiedzi na pole magnetyczne. Woda jest przykładem prądu wiązaniowego z uwagi na polaryzację cząsteczki wody.

Zimna plazma jest tylko częściowo zjonizowana, unosi się w niej tylko trochę wolnych jonów i elektronów. Jednakże, pola magnetyczne powstają przy dowolnym ruchu ładunku, jednocześnie oddziałując na ten ruch. Woda podąża za nim, ponieważ się polaryzuje i zachowuje się jak wielgachna naładowana cząstka, robiąc z chmur przewód elektryczny, wzmacniając pole magnetyczne. W górnej atmosferze powstają gwiazdo-kształtne włókna i koncentryczne kręgi cirrusów. Kondensujące się włókna robią zwroty i strzelają wąsami pod kątem 90 stopni, przecinając inne włókna i interferują w jodełkowy wzór. Są to prądy dryfowe, reagujące w tej warstwie na odległe potencjały.

Bliżej ziemi, grube wodne chmury formują struktury komórkowe, często w kształcie czworościanów, co wzmacnia polaryzację wody do makroskali. Spójrzmy na pękate cumulusy, gromadzące się w burze, zwijające się ostatecznie w torus wokół wstępujących wiatrów, tworząc mezocyklon. Jest to fraktal, elektromagnetyczna struktura Natury.

Atmosferyczny pył, pyłki i aerozole wypełniają powietrze przy powierzchni ziemi i oddziałują pomiędzy niebem a ziemią, tworząc naładowaną otoczkę, spolaryzowaną przeciwnie do chmur wodnych na niebie. Wyżej, gdzie powstaje lód, drobne cirrusy ponownie zmieniają polaryzację. Wynikiem jest wiele warstw naładowanej, zimnej plazmy pomiędzy jonosferą a powierzchnią Ziemi.

Niebo jest elektryczne, chociaż konsensus naukowy zdaje się tego nie dostrzegać. Powiedzą, że nie ma dowodów na gęstość ładunku dostatecznie wysoką, aby powstała plazma. Że odległości są zbyt duże, aby powstały warstwy podwójne i pojemność elektryczna. To, czego nie widzą, to rola wody.

Spójrzmy tylko na niebo. To, co widzimy, to wielki na całe niebo podpis pola elektrycznego:

Teraz spójrzmy na Google Earth i porównajmy to z obrazami Jowisza z NASA. Zobaczymy, że wszystkie wzorce chmur Jowisza mają odpowiedniki w ziemskiej geologii.

Łańcuchy górskie i pustynne wydmy przechowują kształt wiatrów, jakie je uformowały. Wznoszące się kolumny, gwałtowne opadanie, opady, wiry i pioruny działają na ląd jak malarz na płótno, pozostawiając ślady pociągnięć.

Podobieństwa tych kształtów i pogody wynikają z wewnętrznego obwodu elektrycznego planet. Oznacza to, że Jowisz i Ziemia są pod tym względem bardzo podobne. Powtarzające się w różnej skali formy są jednym z dowodów na proces fraktalny.

Fraktale pojawiają się naturalnie w procesach chemicznych, dynamice płynów i biologii, ale proces definiujący je wszystkie – wspólny mianownik – to dyfuzja ładunków w polu elektromagnetycznym. Manifestuje się nie on tylko w skali cząsteczkowej, lecz również atomowej, molekularnej, komórkowej oraz w makro, ponieważ są spójne z polami elektromagnetycznymi.

Wir Wielkiej Kotliny

Te wijące się strumienie wiatru, zasilające głowę burzy, zajmującą jedną trzecią (na pokazanym obrazku) Wielkiej Czerwonej Plamy, przykrytej kowadłem. Takie mezocyklony miały też miejsce nad Wielką Kotliną, rozwijając całą swoją wirującą chmurę szelfową aż do gruntu. Wielka Kotlina powstała na skutek napływających fal pylistego wiatru, biegnących pod 100-milowej szerokości kominem, chłostany strugami deszczu.

Równoległe rzędy kotlin i łańcuchów gór, maszerujących jak fale wydm przez Newadę, zostały naniesione poprzecznie do wiatru. Na załączonym obrazie, fronty wiatrowe oznaczono ciemnoniebieskimi liniami. W punkcie przegięcia, gdzie napływający wiatr skręcał się w wirujący prąd wstępujący, znajduje się łańcuch w kształcie litery „S”.

Dopływ, rotacja, kurtyna deszczu i prądy opadające przedstawiają dokładny odcisk burzy.

Fioletowe i ostre linie oznaczają kierunek wiatrów, wychodząc z prawej (na wschód) na dużej wysokości nad Provo w Utah, nie pozostawiając śladów na ziemi – dopóki nie spuściły wody po drugiej stronie strefy ścierania, która utworzyła pasmo Wasatch, rozlewając gwałtowny prąd opadający po Kotlinie Uinta.

Inny, większy flankujący prąd opadający wiał na południu, przez strefę ścierania Wasatch i rozlewał się, tworząc Mogollon Rim, południową odnogę Płaskowyżu Kolorado, kreśląc łuk na południowy wschód od, mniej więcej, grzbietu Kaibab (tego od Wielkiego Kanionu) do rzeki Gila w Nowym Meksyku. Nawiany grzbiet jest wymieszany z wulkanami.

Co ciekawe, góry Newady mają wygląd czworościanów nawianych w przeciwnym kierunku, niż się można spodziewać, biorąc pod uwagę przeciwną do wskazówek zegara rotację Czerwonej Plamy. Przejechałem przez Newadę (dwukrotnie), aby potwierdzić obrazy z Google Earth, ponieważ w tym przypadku krajobraz nie odpowiadał moim przewidywaniom. Najlepszym wyjaśnieniem, biorąc wszystko pod uwagę, jest to, że przygruntowe wiatry pod cyklonem wirowały jak rolki lub kulki w łożysku.

Był to wilgotny, wirujący mezocyklon, niosący znaczące ilości wody, która opadała i parowała, zostawiając za pasmami gór słone kotliny, z kulminacją w postaci kurtyny deszczu nad obecnym Wielkim Jeziorem Słonym oraz słonymi równinami Bonneville.

Długie, liniowe łańcuchy górskie Wielkiej Kotliny to w wielu przypadkach smagany wiatrem brud. Twarda skała, oznaczająca ciepło i rekombinację zjonizowanej materii, jest tu nieobecna, lub w wielu przypadkach minimalna, co wskazuje na niską aktywność piorunów w tym regionie. Trójkątne płaszczyzny odbić fal uderzeniowych wskazują kierunek wiatru. Często ich nie ma, co wskazuje na wiatr poddźwiękowy, więc wiele gór przyjmuje rozpoznawalny kształt wydm.

Wir Wyoming

Wiatry opadające, które burza opuszczała ku północnemu wschodowi, opadały w Uinta Valley i łączyły się z wiatrami gruntowymi z innego wiru. W zasadzie istniały dwa główne wiry, które zasysały wiatry z północy, formując ogromne grzbiety ciśnieniowe, prostopadłe do kierunku wiatru: Wind River i Uinta Mountains.

Łańcuchy górskie powstały na skutek uderzeń piorunów i dyfuzji ładunku przez ląd w kanałach prądowych, co tworzyło groble. Groble są ścianami skały, powstałymi z połączenia pierwotnych skał i często wykazują rynny w wzdłuż miejsc, gdzie materia została zassana do kanału.

Pasmo Wind River wykazuje w północnej odnodze obecność udarowych czworościanów.

Czworościany pokazują jasno kierunki wiatrów.

Przykładem są Tetony, w których sam Wielki Teton jest powstałym po piorunie fulgurytem, otoczonym mniejszymi fulgurytami, otoczonymi nawianymi wydmami. Z fulgurytu Tetona odchodzi na południe grobla, która zebrała do niego pył, który z kolei przyciągnął więcej piorunów, co utworzyło masyw górski.

Wielki Teton, skryty w chmurach soczewkowych.

Groble, uformowane przez tunele ładunku, rozchodzące się od fulgurytów, dostarczają łańcucha do powstania nawiewowych wydm.

Wiatr gromadził na groblach materiał, budując masyw górski, posiadający po jednej stronie wzór udaru dźwiękowego. Wiatr odbijał się od poziomu w pion wzdłuż prostej linii grzbietu. Odbicia fali uderzeniowej pozostawiły tam wzór czworościanów w kształcie diamentu, znaczących obszary rozprężania i ściskania.

Masyw Rzeki Wind z frontem uderzeniowym i kierunkiem wiatru.

Wiatr był ciągnięty przez dwa wiry, wytwarzane przez gruntową pętlę prądową. Jej odciskiem jest para kopuły i krateru. Pary takie są skutkiem nazwanej tak przeze mnie pętli koronowej – ponieważ elektrycznie jest to odpowiednik rozbłysku słonecznego. Jest to prąd wirowy połączony z ziemią, a wiatry zasysają jedną z jego stron w mezocyklon, który pozostawia kopułę, otoczoną skierowanymi do środka czworościanami od fal uderzeniowych. Wiatr wieje w pętli od kowadła burzy, karmiąc centrum opadającego cyklonu, którego odciskiem jest krater z czworościanami skierowanymi na zewnątrz.

Para ta jest ściśnięta niemal do kształtu wielokąta, ponieważ jest naciskana przez większe wiry. Wir Wyoming jest najmniejszym z trzech głównych większego, wielowirowego sztormu typu Wielkiej Plamy. Nie widać tego w chmurach Jowisza, jednak spodziewam się, że pod kowadłami burz tak właśnie jest.

Strumień powietrza owijał się wokół siebie jak trójwymiarowy węzeł na linie, formując na lądzie kopułę a potem krater. Jest to para kopuły i krateru, stworzona przez ciasną pętlę koronową.

Zasupłany Meksyk

Od południa, gorące, suche wiatry gnały przez Meksyk i amerykański południowy zachód, napotykając przeciw-wiatry. Wzdłuż strefy ich wzajemnego ścierania się pojawiły się supły Sierra Marde Oriental, gdzie strumień z północy mieszał się ze strumieniem z południa, tworząc Sierra Occidental i alto-Plano.

Węzły w kordylierach Meksyku uderzająco pasują do węzłów na granicy wiatrów odpływających i dopływających do Wielkiej Czerwonej Plamy. I jest to raczej niedomówienie. Ilość szczegółów starczyłaby na książkę, popatrzmy jednak bliżej na węzły z obrazów Google Earth, aby dostrzec trochę fascynujących cech wiatru i fal uderzeniowych.

Kink – węzeł.

Płaskowyż Kolorado i oko cyklonu

We wcześniejszej części patrzyliśmy na całościową morfologię wiatrów w samym centrum Czerwonej Plamy i Płaskowyżu Kolorado. Przyjrzyjmy się jeszcze bardziej.

„Oko” jest cyklonem o wielu wirach, wykazującym obecność złożonego układu wielu pętli koronowych, zwijających wiatr we wzór haftowanej serwetki.

W centrum Płaskowyżu Kolorado i Gór Skalistych znajduje się szereg sparowanych kopuł prądów wynoszących oraz kraterów prądów opadających. Najbardziej widocznym jest San Rafael Swell w środkowym Utah.

Formacja ta jest otoczona przez wybuchowo naładowany, gęsty obszar rekombinacji i skurczów magnetycznych, znany jako San Rafael Reef, na którym rzędy zębów smoka – czworościennych monolitów z twardego, zlepionego piaskowca – stanowią dowód na falę uderzeniową na granicy prądu wstępującego.

San Rafael Reef jest krawędzią kopuły prądu wstępującego, powstałego pod ogromną pętlą koronową, oddziałującą na ląd z wystającej odnogi burzy. Kopuła w głębi jest ukształtowana jak soczewka, której bliźniaczka jest odwróconą kopią, powstałą przez prąd opadający z tej samej pętli koronowej.

Kopuła San Rafael jest elektrycznie oskrobana lub rozpylona przez intensywne pole elektryczne w oku burzy ponad nią. Purpura oznacza front wiatru rafy San Rafael. Zielony to front uderzeniowy prądu wstępującego, uwidoczniony przez trójkątne przypory. Czerwony oznacza główne ogniska piorunów.

Google Earth – San Rafael Swell jest górnym płatem. Krater opadowy jest lustrzanym odbiciem, obrysowanym dopływami rzeki Green River. Wszystko jest wynikiem obwodu elektrycznego.

Krater prądu opadającego posiada centralny szczyt zbudowany z gór po uderzeniach piorunów. W miejscu tym materia została zassana przez wiatry spowodowane uderzeniem powrotnym pioruna. Krawędź krateru tworzy Capitol Reef, na której większa ilość monolitycznych czworościanów wskazuje kierunek wiatru oraz kąty Macha, skierowane na zewnątrz.

Capitol Reef jest frontem uderzeniowym wiatrów opadających, otaczającym krater.

Monstrualne, warstwowe, czworościenne przypory nachylają się na zewnątrz krateru, tworząc Capitol Reef.

Kolejnym przykładem kopuły prądu wznoszącego jest Monument Valley. Jej krawędź z zębami rekina uformowały wiatry napływające, odciśnięte w trójkątnych warstwach piaskowca w Comb ridge.

Comb Ridge

Złożone formy falowe przepływu naddźwiękowego – Comb Ridge, Arizona.

Złożone formy falowe przepływu naddźwiękowego – laboratorium.

Wnętrze kopuły stanowią rozpylone pozostałości płaskowzgórz i szczytów. Zabezpieczyła je dyfuzja po uderzeniu pioruna, podczas gdy okoliczny krajobraz został wypatroszony w bardziej intensywnym polu elektrycznym oka burzy.

Monument Valley

Opadająca odnoga prądu wirowego Monument Valley leży w korycie San Juan River, w miejscu jej przejścia przez obszar Czterech Narożników.

Zaznaczony dla lepszej widoczności, ten sam kształt okularów jest widoczny w miejscu dotknięcia ziemi przez pętlę koronową, ale kształt ten jest skręcony przez ogólny obrót przeciwny do wskazówek zegara całego układu burzowego. Prąd opadający jest przekręcony o 90 stopni względem wznoszącego ze względu na symetrię fraktala – o czym już wspominaliśmy – oraz ogólną rotację oka. Ponownie, krater posiada centralny szczyt z gór zespojonych uderzeniami piorunów, ale jego krawędź została w większości wymieciona a ściana spłaszczona pod naciskiem wirujących wiatrów. Jest to „strefa zero” oka burzy.

Oprawka jest połamana, ale szkła się trzymają. Prąd opadający jest przekręcony pod kątem 90 stopni względem wznoszącego. W szerszej perspektywie można zobaczyć odcisk kołowej rotacji, ciągnący się wzdłuż Black Mesa, zaznaczając oko cyklonu.

Zauważmy, że rzeka San Juan płynie łukiem wokół krateru prądu opadającego po tym, jak przepływa przez środek prądu wznoszącego, tak samo, jak dopływy rzeki Green, owinięte wokół kratery Capitol Reef a potem przecinające środek kopuły San Rafael. Są to fraktalne formy wyładowań powierzchniowych, „wybuchów łuku”, a rzeki stanowią tego część. Będzie to omawiane w następnych artykułach.

Elementy fraktalne

Strefa ścierania oddziela wir Wyoming od oka rotacji na Płaskowyżu. Podobnie, jak w innych strefach ścierania, pod prądem wstępującym uformowały się góry. W tym przypadku, wtulona pomiędzy potężne prądy wstępujące San Rafael Swell i otaczające cyklony, uformowała się w kształcie starorzecza.

Tu widzimy jeden z cudów form fraktalnych. „Starorzecze” na Jowiszu jest zniekształconym obrazem „starorzecza” na Ziemi, z łukami zakrzywiającymi się w przeciwnie. Wygląda dziwnie, ale Natura ma rodzaj dysleksji. Fraktale wykazują symetrię względem obrotów i przesunięć, co oznacza, że kształt może wystąpić w różnej orientacji – obrócony o 90 lub 180 stopni lub odbity względem osi w lustrzane odbicie, lub też przesunięty w przód lub w tył. Gdy tak się dzieje, nie zmienia to ogólnego kształtu struktury, której jest częścią a balans energii pozostaje ten sam.

Harmoniczne powtórzenia również są obecne. Najbardziej uderzający przykład leży pomiędzy kopułą i kraterem pętli koronowej San Rafael.

Ten kształt motyla pochodzi od intensywnej pętli prądowej, która utworzyła kopułę (z prawej) i krater (z lewej), uzupełnione nawarstwionymi, trójkątnymi przyporami, wskazującymi kierunek wiatru: odpowiednio do środka – w górę i na zewnątrz – w dół. Każdy z płatów mierzy około 7 mil [11 km], podczas, gdy kopuła San Rafael mierzy 70 mil.

Zaobserwujmy cechy fraktala, widoczne w rosnącej skali.Zdjęcia robione są wzdłuż osi „Z” pojedynczego punktu na ziemi, przy zmiennej wysokości.

Fraktal powtarza się względem punktu środkowego. Kształtują go dodatkowe efekty, ale podstawowe relacje obwodu pozostają trwale widoczne. Są to te same wzorce pogodowe, jakie mamy obecnie, tylko na skalę super-olimpijską, o czym donoszą nam niezliczone starożytne przekazy. Musimy zacząć słuchać starożytnych, gdyż znali oni rzeczy, których my nie znamy.

Oko Cyklonu prezentuje jak na razie widok z góry na oddziaływanie powierzchni Ziemi z jej atmosferą. W następnej części przyjdzie czas na omówienie drugiej strony lustra – ciemnej. Poniżej skorupy ziemskiej są smoki i demony.


Dodatkowe źródła:

Przebicia powierzchniowe

Wybuchający Łuk – Część 1

Wybuchający Łuk – Część 2

Wybuchający Łuk – Część 3

Monoklina

Maary Pinacate, Część 1

Maary Pinacate, Część 2

Elektroda Natury

Letni stos termoelektryczny

Tornado – model elektryczny

Ziemia zraniona piorunem, część 1

Ziemia zraniona piorunem, część 2

Rozpylane kaniony, część 1

Rozpylane kaniony, część 2

Rozpylane kaniony, część 3

Oko cyklonu, część 1

Oko cyklonu, część 2

Oko cyklonu, część 3

Oko cyklonu, część 4

Oko cyklonu, część 5


Andrew Hall jest naturalnym filozofem, inżynierem i pisarzem. Ukończył University of Arizona’s Aerospace and Mechanical Engineering College. Przez 30 lat pracował w branży energetyki przemysłowej. Projektował, udzielał konsultacji, zarządzał i kierował konstrukcją i użytkowaniem niemal 2,5-gigawatowych generatorów i linii przesyłowych, w tym instalacji słonecznych oraz pobierających naturalny gaz. Ze swojego domu w Arizonie eksplorował góry, kaniony, wulkany i pustynie amerykańskiego południowego zachodu, próbując zrozumieć i przepisując na nowo interpretację Ziemi w jej poprawnym, elektrycznym kontekście. Był mówcą na konferencji EU2016, EU2017 oraz EUUK2019. Można się z nim skontaktować pod hallad1257@gmail.com lub thedailyplasma.blog.

Wyjaśnienie: Proponowana teorie są jedynie pomysłami autora, na podstawie obserwacji, doświadczeń skutków efektów udarów i hydrodynamicznych oraz dedukcji. Autor nie rości sobie, że ta metoda jest jedynym sposobem, w jaki tworzone są góry lub inne formy geologiczne.

Pomysły wyrażone w Thunderblogach niekoniecznie wyrażają poglądy T-Bolts Group Inc lub Thunderbolts ProjectTM.


Przetłumaczono z: Eye of the Storm, Part 6

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *