Jowisz ma potężne pole elektromagnetyczne. Gdyby było widoczne gołym okiem, byłoby na niebie większe od księżyca.
Elektryczne wiatry Jowisza
Autor: Andrew Hall
Jowisz jest naszym największym sąsiadem i wytwarza największe w Układzie Słonecznym, zaraz po słonecznym, pole elektromagnetyczne. Posiada grubą, skłębioną atmosferę z wirującymi sztormami, wytwarzającymi wiatry o naddźwiękowych prędkościach oraz łuki wyładowań, przy których ziemskie pioruny to małe iskry. Natychmiast więc widzimy cechy badanych przez nas procesów elektrycznych z pradawnej przeszłości Ziemi.
Nic tak nie ilustruje elektrycznej natury Jowisza, jak jego pasy przeciwbieżnych wiatrów oraz ogromny wir, zwany Wielką Czerwoną Plamą.
Naprzemienne pasy wiatru okrążają planetę w przeciwnych kierunkach, produkując zachwycające wiry stref przejściowych oraz niewytłumaczalnie stacjonarną Wielką Czerwoną Plamę.
To po prostu niesamowite! Zwróćmy uwagę: wiatry tuż nad owalnym okiem rozdzielają się na dwa kierunki!
Elektryczne wiatry powstają gdy istnieje potencjał pola elektrycznego, który zmusza jony zawarte w powietrzu do ruchu. Jony dodatnie są ciągnięte w jednym kierunku, a jony ujemne oraz elektrony w przeciwnym, zgodnie z polaryzacją pola elektrycznego. Wystarczy, że jony będą małym procentem całej masy powietrza, ale elektrycznie stanowią prąd – ruch ładunku – który porywa ze sobą obojętne cząsteczki.
Ten przeciwstawny ruch wywołuje wiatry jednobiegunowe. Wiatr dodatni w jednym kierunku lub ujemny w drugim, przyciągane lub odpychane od „elektrod” w obwodzie.
Jeżeli prąd zachodzi w atmosferze wokół planety, będzie ją okrążał w przeciwbieżnych pasach w kierunku prostopadłym do polaryzacji magnetycznej planety. Tak wpływa to na wygląd atmosfery Jowisza oraz innych planet w Układzie Słonecznym, posiadających silne pole elektryczne.
„Elektrodami” są obszary węzłowe, gdzie prąd płynie przez powłokę i skorupę planety. Dlatego właśnie występują na pewnych szerokościach. W takich „elektrodach” jednobiegunowe wiatry mieszają się w wiry. Mieszanie się jonów formuje plazmę, w której, przy nasilonej jonizacji, gwałtownych wyładowaniach i wirowaniu, elektrycznie powstają wiązania chemiczne i opady. Jest to znane pod nazwą burza.
Główne elektrody w obwodzie planetarnym są wokół biegunów magnetycznych a dowodami na siłę pola elektrycznego jest plazma w trybie żarzenia, zwana zorzą.
Zorza stanowi wizualny dowód na prądy elektryczne, przechodzące przez ziemską atmosferę.
Innym rodzajem „elektrody” jest nagromadzenie ładunku z erupcji wulkanicznej, podczas których wyładowania wewnątrz skorupy wyrzucają w atmosferę ogromne ilości naładowanego pyłu piroklastycznego oraz rozlewają gorącą lawę po terenie.
Kolejną „elektroda” powstaje tam, gdzie pole elektromagnetyczne planety produkuje obszary z silnym strumieniem promieni kosmicznych, kierowane wiatrem słonecznym lub jakąś inną siłą napędową. Naładowane cząstki schodzą spiralą po liniach pola magnetycznego i elektryzują powierzchnię krystaliczną, tworząc punkt elektrodowy.
W każdym przypadku wyładowanie podąża za geometrią ziemskiego plazmoidu, w którym „niebieski glob”, na którym żyjemy, jest tylko bąbelkiem lub kroplą materii, opakowaną w obwód elektryczny. Liczy się obwód plazmoidu – to on wszystko kontroluje – i płynie on przez atmosferę i skorupę, powodując powstawanie pojemności, a co za tym idzie: pogody, trzęsień ziemi i wulkanów.
Jednobiegunowe wiatry dążą do punktu elektrody jak woda do odpływu. Tylko stała powierzchnia krystaliczna nie posiada takiego odpływu. Wiatry są ograniczone przez próżnię kosmosu powyżej i stałą skorupę (lub ocean) poniżej. Obracają się one w wyindukowanych prądach wirowych, mieszając się w burze plazmowe, rekombinując ładunki w obojętną materię, która opada na ziemię.
Burze są dowodami na prądy indukowane pojemnością w warstwach atmosfery i skorupy planety. Nie ma znaczenia, czy to Ziemia, Jowisz, czy planeta jeszcze nie odkryta. Planeta z aktywnym polem elektromagnetycznym utworzy sferyczną warstwę pojemnościową w atmosferze i skorupie, w których pętle pola magnetycznego będą indukować prądy wirowe, przepływające prostopadle przez te warswty.
Ziemskie prądy posiadają wiele pętli, przechodzących przez atmosferę i skorupę, stanowiąc prądy wirowe.
Prąd wirowy jest prostą formą obwodu. W Naturze, gdzie nie ma izolowanych przewodów, prądy wirowe powstają naturalnie. W przeciwieństwie do prądów Birkelanda w kosmosie, gdzie prąd płynie od jednego ciała do drugiego wzdłuż pola elektrycznego pomiędzy nimi, prąd wirowy po prostu sobie krąży.
To prądy wirowe – a nie grawitacja – rządzi Wszechświatem. Dzieje się tak z uwagi na zamknięcie pola magnetycznego – tworzą one ciasne pętle przy biegunach, a strumień magnetyczny indukuje prąd wzdłuż tych pętli. Natura nie może przestać robić prądy wirowe. Istnieją one na poziomie atomowym, cząsteczkowym, planetarnym, gwiazdowym oraz galaktycznym.
Symulacja prądów wirowych na poziomie cząsteczek w pierścieniu benzenu.
Prąd jest indukowany wzdłuż linii pola magnetycznego.
Ponieważ ziemskie prądy wirowe nie mają końców, stanowią nieskończenie długi nośnik dla prądu z wiatru słonecznego. Ponieważ mają nieskończoną długość, nie mają ograniczeń na ilość prądu, jaki przenoszą. Prąd tworzy uzwojenia, jak transformator wewnątrz Ziemi, podnosząc potencjał w obwodzie. Wynikiem jest pole elektryczne przeciwne do otaczającego pola elektrycznego Układu Słonecznego.
Ziemska skorupa i atmosfera stanowią 'niemal’ obojętne bariery – płytki dielektryczne pomiędzy zewnętrznymi i wewnętrznymi polami, których ładunki szukają równowagi.
Każda zmiana w zewnętrznym polu elektrycznym powoduje odpowiedź wewnątrz, ponieważ wewnętrzne pole elektryczne stanowi lustro, odbijając odpowiedź sprzężenia zwrotnego. Efekt lustra wywołany jest pojemnością, ponieważ, gdy na płytce kondensatora gromadzi się ładunek, druga płytka odpowiada gromadzeniem przeciwnego ładunku dla równowagi. Zatem zmiany zachodzą zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie, i obojętna równowaga pomiędzy nimi – gdzie żyjemy – jest zaburzony, dopóki pola na zewnątrz i wewnątrz nie wrócą do równowagi.
Oczywiście, całkowita równowaga nie istnieje. Ponieważ Ziemia jest sferą, każda kolejna płytka sfery kondensatora ma większą powierzchnię, zgodnie z funkcją promienia, zatem nigdy nie będzie dwóch warstw o jednakowej gęstości ładunku na tym samym obszarze. Warstwy ziemi i atmosfery ciągle gromadzą i wyładowują ładunek. Jest fizycznie niemożliwe, aby było inaczej.
Istnieje starożytna mądrość, którą dzisiaj mylimy z mistycyzmem: „Jak w górze, tak i na dole”. Ma ona proste znaczenie w fizyce klasycznej. Odnosi się do pojemności w ziemskim obwodzie i sprzężeniu zwrotnym (lub odbiciu) wewnątrz Ziemi, powodowanym każdym zdarzeniem w Układzie Słonecznym.
Aby to zobaczyć w akcji, wystarczy spojrzeć na niezwykle intensywne pętle prądowe, powstające na Słońcu. Są nazywane pętlami koronowymi i są powodowane tym samym rodzajem pojemności w obwodzie, jaka powoduje pogodę na Jowiszu i Ziemi. Różnica nie tkwi w obwodzie, ale w stanie plazmy wewnątrz atmosfery. Słońce jest niemal całkowicie zjonizowane, podczas gdy atmosfery na Ziemi i Jowiszu są częściową plazmą. Zjonizowana atmosfera Słońca wytwarza prądy niczym wiązki promieni, podczas gdy atmosfery częściowej plazmy, jak na Ziemi i Jowiszu, dają bardziej rozmyte, hydrodynamiczne prądy, jakie widzimy w postaci wiatrów i chmór.
Pętle koronowe są wyładowaniami prądu wzdłuż linii pola magnetycznego.
Te pierścienie są prądami o nadmiarowym ładunku, rozprowadzanym przez Słońce. Jak wewnątrz Słońca, wewnętrzne warstwy Ziemi mają mniejszą powierzchnię, zatem w miarę zbierania się ładunku na skutek indukcji, wytwarza większą gęstość ładunku na powierzchni gruntu i musi go rozprowadzić poprzez atmosferę.
W przypadku ziemskiej burzy, pole elektryczne odwraca się. Od prądu o napięciu 200 kV, płynącego na zewnątrz podczas „dobrej pogody”, do prądu o 500 MV, skierowanego do gruntu. Ziemia pod burzą staje się dodatnia względem ujemnego nieba, gdy zgromadzony ładunek odnajduje ścieżkę wyładowania.
Prądy pierścieniowe wytwarzają również własne pola magnetyczne wewnątrz siebie, silniejsze od pola na zewnątrz. Geometria pierścienia powoduje, że strumień magnetyczny rozprasza się na zewnątrz. Tym samym mamy silniejszy strumień magnetyczny wewnątrz pierścienia, który indukuje kolejny prąd elektryczny, prostopadły do pętli koronalnej. Prąd płynie przez atmosferę i skorupę zarówno w pionowych kolumnach pętli i poziomo, w prądach indukowanych przez pętle. Prądy te płyną przez warstwy powietrza i skorupy.
Pole magnetyczne cewki indukcyjnej.
Kolejna cecha prądów wirowych jest bardzo dziwna i nieintuicyjna. Gdy mamy prąd wirowy, generowany w zwiniętym przewodzie przez baterię – generującą, powiedzmy, jeden amper, pomiar w dowolnych dwóch punktach pętli wskaże prąd wartości jednego ampera. Ale jeżeli wygenerujemy tą samą ilość prądu w wyniku indukcji, przepuszczając magnes przez uzwojenie, pomiary mogą dać różne wyniki, nawet, jeżeli suma prądów w całym przewodzie wciąż sumuje się do jednego ampera. Indukowany prąd może być inny, gdy kontakt przewodu z polem magnetycznym jest słabszy, ale wszędzie w pierścieniu pole magnetyczne będzie diametralnie silniejsze, generując prąd odpowiedzialny za różnicę.
W rezultacie gęstość prądu może narastać w jednym odcinku pierścienia, a w innych nie, lub w pewnym odcinku prąd może nawet płynąć wstecz – prąd o przeciwnej polaryzacji. Widać to w pętlach koronalnych na Słońcu. Na zdjęciach NASA widać bolidy plazmy, strzelające przez pierścienie z różnymi prędkościami, a czasem w odwrotnym kierunku.
Na Ziemi, prądy wirowe, generowane polem geomagnetycznym, również wykazują zdolności indukcyjne, powodując silne burze w jednym końcu, nie robiąc nic na drugim. Pozwalają nawet na zmianę prądu stałego z indukcji na prąd przemienny, na skutek oscylacji w pierścieniu, wywołanych gromadzeniem się i rozładowywaniem ładunku na skutek pojemności układu.
Prądy wirowe powstają wzdłuż linii pola magnetycznego Ziemi. Wtórne prądy są indukowane na wskroś i wokół pętli, gdzie przekraczają warstwy atmosfery.
Prądy w atmosferze indukują prądy na powierzchni, wzdłuż linii pola magnetycznego.
Indukowane prądy znaczą na Ziemi obszary zmiennego potencjału elektrycznego.
Prądy wirowe – pętle koronalne – rządzą pogodą na całym globie.
Pogoda kształtuje się, gdy prąd przechodzi przez atmosferę i skorupę. Wir miksujący plazmę formuje burze, w których prąd formuje kanały powietrza i jonów dodatnich.
Pętle koronalne generują wiatry, gdyż zjonizowana materia podąża za polem elektrycznym, pociągając za sobą masy powietrza. Ostatecznie wiatry formują strumienie, które muszą lawirować w trzech wymiarach poprzez odpływy i dopływy, opadanie i wznoszenie, powodowane pętlami koronalnymi, jak lina zawiązywana w węzeł.
Jeżeli spojrzeć na ostatni obrazek, przedstawiający falę elektromagnetyczną w warstwie podwójnej, zobaczymy, po pierwsze, jak podwójna warstwa ładunku – kondensator – produkuje falę elektromagnetycznego szczytu i doliny, niczym dziką falę na oceanie.
Jeżeli uwzględnić jeszcze sferyczną geometrię, jak w przypadku obwodu planetarnego, skutkuje to większą gęstością ładunku wewnątrz Ziemi, co spowoduje tego rodzaju fale. Inaczej fizyka nie zadziała. Zatem podobne fale powstają naturalnie, spójnie i nieodwołalnie. A to skutkuje prądami wirowymi – pętlami koronalnymi, prądami indukującymi pole magnetyczne – nazywaj je, jak chcesz. To elektryczność.
W części 3 zobaczymy, jak prądy wirowe produkują burze na Jowiszu i Ziemi i jak przechodzą fraktalnie od zwykłych burz po Wielką Czerwoną Plamę na Jowiszu.
Dodatkowe źródła:
Electric Universe Geology: A New Beginning | Space News
The Arc-Blasted Earth | Space News
Extraordinary Evidence of EU Geology | Space News
Electrical Volcanoes | Space News
Electric Sun, Electric Volcanoes | Space News
Nature’s Electrode | Space News
Ziemia zraniona piorunem, część 1
Ziemia zraniona piorunem, część 2
Andrew Hall jest naturalnym filozofem, inżynierem i pisarzem. Ukończył University of Arizona’s Aerospace and Mechanical Engineering College. Przez 30 lat pracował w branży energetyki przemysłowej. Projektował, udzielał konsultacji, zarządzał i kierował konstrukcją i użytkowaniem niemal 2,5-gigawatowych generatorów i linii przesyłowych, w tym instalacji słonecznych oraz pobierających naturalny gaz. Ze swojego domu w Arizonie eksplorował góry, kaniony, wulkany i pustynie amerykańskiego południowego zachodu, próbując zrozumieć i przepisując na nowo interpretację Ziemi w jej poprawnym, elektrycznym kontekście. Był mówcą na konferencji EU2016 i EU2017. Można się z nim skontaktować pod hallad1257@gmail.com lub thedailyplasma.blog.
Wyjaśnienie: Proponowana teorie są jedynie pomysłami autora, na podstawie obserwacji, doświadczeń skutków efektów udarów i hydrodynamicznych oraz dedukcji. Autor nie rości sobie, że ta metoda jest jedynym sposobem, w jaki tworzone są góry lub inne formy geologiczne.
Pomysły wyrażone w Thunderblogach niekoniecznie wyrażają poglądy T-Bolts Group Inc lub Thunderbolts ProjectTM.
Przetłumaczono z: Eye of the Storm, Part 2