El Pinacate. Źródło: USGS LandSat.
Autor: Andrew Hall
Jeżeli błyskawica występuje na niebie, to dlaczego nie w ziemi?
Kondensator przechowuje ładunek elektryczny do pewnego momentu, a potem – jazda! Jak przerwanie tamy. Jest to nazywane przebiciem dielektrycznym, czego wynikiem jest iskrzenie; iskry są powodzą prądu, płynącego przez wyrwę w tamie. Błyskawica jest przykładem iskry, który wszyscy widzimy, ale do rozważenia pozostaje szereg innych rodzajów przebić dielektrycznych.
Wyładowanie z transformatora Tesli.
Każdy rodzaj reprezentuje przepływ prądu, elektronów i/lub jonów w polu elektrycznym. Głównymi różnicami są polaryzacja i formacje na powierzchniach elektrod, napięcie i gęstość prądu a także ośrodek, w którym prąd płynie.
Nasza atmosfera niesie pole elektryczne. Pole atmosferyczne podlega dużym wahaniom – w zależności od pory dnia i roku – pomiędzy 100 V/m podczas pogodnej aury do całych rzędów wielkości więcej podczas burzy.
Zwykle, atmosfera podczas dobrej pogody przenosi niewielki prąd, rzędu piko-ampera na m2. Ten malutki prąd jest uważany za prąd powrotny błyskawic z całego świata, rozproszony w atmosferze.
Zwykle nie dostrzegamy elektrycznych zjawisk w naszej atmosferze, ponieważ żyjemy na powierzchni Ziemi, w warstwie wyrównania potencjałów. To znaczy, nie zauważamy, dopóki nie ma burzy.
Źródło: NOAA.
Błyskawicy burzowa nie posada w niebie 'elektrody’. Pochodzi od nagromadzenia ładunków w chmurach – gromad elektronów lub jonów, jak ładunek nagromadzony na płytkach kondensatora.
W obszarach rozdzielania ładunków mają miejsce temperatura i ciśnienie, przesuwane poziomymi wiatrami.
Badanie, w którym używano interferometru i radaru dopplerowskiego celem powiązania błyskawic z prądami wznoszącymi i opadającymi, wykazało, że błyskawice unikają środka prądu wznoszącego (czerwona strzałka na obrazku) i powstają w obszarze słabszego wiatru wokół prądu wstępującego. Gdy burza przybiera na sile i prąd wstępujący przyspiesza, ilość błyskawic wokół niego dramatycznie wzrasta.
Biorący udział w badaniu James Dye, badacz z Narodowego Centrum Badań Atmosfery w Boulder w Colorado, powiedział, że odkrycie to było zaskoczeniem. Według konsensusu naukowego, ogromne nagromadzenie się ładunków w chmurze burzowej wynika z elektryczności statycznej, powstającej na skutek formowania się i zderzeń kryształków lodu w szybkim obszarze wznoszącym, spodziewano się więc właśnie tam je zobaczyć. Zamiast tego, zaobserwowano błyskawice otaczające prąd wznoszący.
Konsensus naukowy zawsze bazuje na jakiegoś rodzaju zderzeniach, aby wyjaśnić zjawiska elektryczne. Fizyczne procesy, takie, jak indukcja, wydają się być nieobecne w ich warsztacie naukowym. Jednakże, szybkie prądy wstępujące wewnątrz burzy wydają się być powodowane przede wszystkim przez prądy elektryczne. Nie jest to więc zaskoczeniem, z punktu widzenia elektrycznej atmosfery, że dodatnie jony z potężnego prądu wstępującego będą przyciągać ujemne ładunki wokół kolumny prądu, skąd wychodziły zaobserwowane przez naukowców błyskawice.
Badanie wskazuje, że prąd wstępujący nie generuje wielu błyskawic, dopóki nie osiągnie 10-20 mil na godzinę. Potem ilość piorunów wzrasta wraz z prędkością prądu. Przy prędkościach 20 do 50 mil na godzinę, częstotliwość błyskawic wynosi 5-20 uderzeń na minutę, ale powyżej 90 mil/h może przekroczyć jedno uderzenie na sekundę.
W konsensusie naukowym może istnieć tylko jedno wyjaśnienie: kryształki lodu kolidują z większą prędkością! Ale w realnym świecie prąd wstępujący powinien być rozpoznany jako prąd, w którym szybszy wiatr generuje większą gęstość ładunków.
W każdym razie, naładowane warstwy w chmurze i cienkie, świecące włókno, jakie powszechnie widzimy w błyskawicy między chmurą a ziemią, to tylko część procesu. Występuje również gromadzenie się ładunku dodatniego na ziemi. Ładunek ten formuje gromadę jonów dodatnich ponad powierzchnią ziemi i jej elementami, najmocniej koncentrując się nad najwyższymi punktami.
Jony dodatnie powstają przez odarcie z elektronów powietrza i elementów powierzchni przez pole elektryczne.
Inicjacja pioruna następuje, gdy ujemny ładunek wkracza w obszar powietrza poniżej we włóknie ładunku, zwanym liderem. Zygzakuje on w dół w skokowych segmentach, podczas, gdy ładunek gruntowy wznosi się we włóknie zwanym streamerem. Gdy lider spotka streamera, kanał jest gotowy i sprowadza ujemny ładunek z chmury do gruntu.
Ładunek gruntowy, składający się z jonów, dużo cięższych, a więc i wolniejszych, niż elektrony, przepływa kanałem z prędkością 60 000 mil na sekundę w tak zwanym uderzeniu powrotnym. To właśnie uderzenie powrotne jest przez nas widoczne, gdyż emituje światło od zderzeń między cząsteczkami w kanale. Uderzenie powrotne często się powtarza, gdy nagromadzi się i rozładuje nowy ładunek. Daje to wielokrotny rozbłysk, aż do wyrównania ładunków.
Wszystko to zachodzi bardzo szybko. Nie można zobaczyć wędrówki i gromadzenia się ładunków ale można to poczuć. Nazywa się to wiatrem.
Kolejnym rodzajem błyskawicy jest błyskawica dodatnia. Wychodzi ona z warstwy dodatnich jonów na czubkach chmury burzowej i tworzy łuk o mocy 100 większej od zwykłej błyskawicy pomiędzy gruntem a ujemnie naładowanym spodem chmury. Dodatnia błyskawica również szybciej podrużuje.
Oto 200-milowy piorun. Typowy piorun mierzy około 3 mile długości. Ta burza w Oklahomie wyprodukowała rekordowy piorun, który przebył 200 mil po błękitnym niebie.
Najdłużej trwającą błyskawicę odnotowano we Francji, trwałą 7,74 s. Typowa błyskawica błyska szereg razy, ale całkowity czas trwania nie przekracza 0,2 s.
Ci rekordziści pokazują, że pioruny mogą się skalować o całe rzędy wielkości. Właściwie nie znamy ich górnych limitów.
Tak więc co to wszystko ma wspólnego z wulkanami?
Błyskawice występują nie tylko w chmurach burzowych, ale również w burzach śnieżnych, huraganach, intensywnych pożarach lasu, powierzchniowych wybuchach jądrowych i – tak, zgadliście – erupcjach wulkanów. Ponad i poniżej powierzchni gruntu.
Powyżej, są nieodłączną częścią obwodu Ziemia-Niebo. Chmura wulkaniczna jest pyłową plazmą – popiół piroklastyczny, wymieszany ze zjonizowanymi gazami. Jak taka chmura może zwiększyć gęstość ładunku pomiędzy Ziemią a niebem – nie wiadomo, ale potężne wyładowania wulkaniczne są znanym zjawiskiem.
Erupcja wulkaniczna wyrzuca w niebo gorący materiał piroklastyczny. Ale chmura z erupcji nie jest wypełniona jedynie wulkanicznymi gazami. Wiatry przy powierzchni muszą wiać do środka, aby wypełnić chmurę od spodu.
Ok 2 minuty po detonacji broni jądrowej o mocy 800 kt. Pionowe wiatry osiągają 250 do 300 mil/h [402,5 do 483 km/h]. Tyle samo osiągają wiatry dośrodkowe, będące efektem zasysania przez gigantyczną, gorącą kulę ognia.
Powyżej znajduje się ilustracja, w jaki sposób atmosferyczny wybuch jądrowy niszczy miasto. Rozszerzenie gwałtownie gaz wznoszą się do góry, pozostawiając obszar rozrzedzonego powietrza. Wiejące do środka wiatry przygruntowe osiągają prędkość tornada klasy F-5, 300 mil na godzinę, wypełniając próżnię, pozostawioną przez wznoszącą się kulę ognia, zrównując z ziemią wszystko na swojej drodze.
Bardzo duża chmura wulkaniczna może mieć ten sam efekt, powodując dośrodkowe wiatry przygruntowe. Wydaje się to być bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem nachylonego krateru i dziwnej, kołowej aureoli Cerro Colorado. Może to również tłumaczyć, dlaczego kratery maarów w ogólności mają małe ilości 'wyrzuconego’ materiału, skoncentrowanego wokół swojego obwodu.
Ale poza efektami kinetycznymi, wznosząca się kolumna zjonizowanego materiału będzie działać jak prąd wznoszący w burzy – generując błyskawice wokół siebie. Można sobie wyobrazić przepływ prądu u ujścia wulkanicznego w trakcie erupcji, ściągający ładunek elektryczny z przyległego terenu. Być może dlatego właśnie kratery krawędziowy występują tam, gdzie występują – na granicy wnoszącej się chmury.
Konsensus naukowy stwierdza, że istnieją dwa rodzaje wulkanicznych błyskawic. Badacze pod kierownictwem Corrado Cimarelli, wulkanologa na Uniwersytecie Ludwiga Maksymiliana w Monachium, badali wulkan Sakurajima w Japonii i wywnioskowali, że cząsteczki popiołu odpowiadają za powstawanie elektryczności statycznej, która z kolei powoduje wyładowania w pobliżu poziomu gruntu, co zaraportowali w czasopiśmie Geophysical Research Letters.
Osobne badanie, również opublikowane w Geophysical Research Letters, skupiające się na erupcji wulkanu Calbucho w Chile w kwietniu 2015 roku, odkryło błyskawice, uderzające 60 mil od miejsca erupcji, z wysokości 12 mil nad ziemią. Naukowcy wywnioskowali, że coraz chmura coraz drobniejszego popiołu uformowała lód, którego wzajemne tarcie spowodowało błyskawice w taki sam sposób, w jaki robi to w chmurze burzowej.
Konsensus naukowy zawsze potrzebuje zderzeń i statycznego elektryzowania. Dlaczego tak trudno im to pojąć? Tarcie i statyczna elektryzacja z pewnością zachodzą, ale w atmosferze istnieje już całe pole elektryczne, którym można się zająć, poruszające się ładunki i obfitość jonizacji, czy to w wypadku wulkanów czy też burzy.
Mają one miejsce w dielektrycznej warstwie atmosfery, pomiędzy gruntem a naładowaną plazmą jonosfery. Zakładając, że wyładowania elektryczne zachodzą tylko na skutek lokalnej elektryczności statycznej, traci się większy obraz Ziemi jako zaledwie jednego elementu w obwodzie.
Wybuch gruntowy
Drugą częścią opowieści o wulkanach jest kwestia, czy wyładowanie wychodzi tylko z chmury, czy może również spod ziemi.
Nie wiemy zbyt wiele o prądach w głębi Ziemi. Wiemy, że skorupa jest przewodnikiem. Prądy gruntowe są powodem, dla którego 'uziemiamy’ urządzenia elektryczne, aby nie powstawała różnica potencjałów pomiędzy urządzeniem a ziemią, i aby nie było iskrzenia, lub, co gorsza, nieboszczyka, którego ostatnią w życiu czynnością było dotknięcie urządzenia.
Prąd Indukowane w Gruncie, w skrócie PIG (ang. Ground Induced Current, GIC) jest prądem w glebie, skale lub wodzie, jak również w metalowym ogrodzeniu, rurze i drucie. Jest indukowany przez prąd atmosferyczny, ponieważ są one powiązane.
Aktywność słoneczna wpływa na prąd atmosferyczny, zwiększając zagrożenie prądem gruntowym podczas burz słonecznych.
Burza magnetyczna Carringtona w 1859 roku była spowodowana rozbłyskiem słonecznym, który, między innymi, spowodował szczególnie silne zorze oraz indukował prąd elektryczny w drutach telegraficznych. Wiele linii spaliło się, operatorzy byli rażeni i zasypywani iskrami. Wielu donosiło, że telegraf miał tyle prądu, że mógł funkcjonować bez źródła zasilania.
PIG mogą nie być jedynym źródłem prądu na i pod powierzchnią ziemi. W końcu, ruch lawy i gazów przez ujścia w skorupie Ziemi wydaje się wiązać z dużą ilością tarcia i zderzeń. Wydaje się, że wymusza to powstawanie elektryczności statycznej i wyładowania głęboko we wnętrzu Ziemi, co przyznaje nawet konsensus naukowy.
Jest nawet bardziej prawdopodobne, że to przede wszystkim wyładowania elektryczne, głęboko we wnętrzu Ziemi, ogrzewają magmę odparowują skały i powodują erupcje. Nie mamy pojęcia, jak wielka jest różnica potencjałów na skorupie i płaszczu w drodze do środka Ziemi, ale mając te ogromne prądy zorzy polarnej na biegunach i nadymające magnetosferę wokół Ziemi, należy zakładać, że są raczej potężne.
Pinacate i inne pola wulkaniczne wykazują cechy, które, na innych planetach i księżycach Układu Słonecznego, teoria Elektrycznego Wszechświata przypisuje zjawiskom elektrycznym. Jako, że występują również na naszej planecie, muszą być interpretowane w kontekście Elektrycznej Ziemi.
Jedno spojrzenie na konfigurację typu Delta-Wye na dnie maaru poniżej, i odpowiedź na pytanie – czy to jest elektryczne – jest prawdopodobnie oczywista.
W trójfazowej transmisji elektrycznej, używa się połączeń delta-wye, aby połączyć układ bez uziemienia, jak naziemna linia przesyłowa, z uziemionym, jak transformator. Konfiguracja delta jest nieuziemionym połączeniem prądu trójfazowego, podczas, gdy trójnik skośny łączy te trzy fazy z gruntem w swoim środku.
Zauważmy, że trójkąt posiada trzy wąsy, prowadzące do kraterów krawędziowych.
Geo-botaniczne formacje na dnie krateru wulkanicznego, przypominające obwód elektryczny, mogą być zadziwiającym zbiegiem okoliczności. A może i nie. Mogą być fizycznym wyrazem oddziaływania prądów z nieba i z gruntu, w taki sam sposób, jak prądu z transformatora i linii przesyłowej.
Aby nie zapomnieć o Księżycu i fizyce obróbki elektrycznej, możemy tam rzucić okiem, aby zobaczyć, jak subtelna potrafi być taka obróbka. Zadziwia to tym bardziej, że wszystko to dostarczyła NASA.
Głębokie kratery na biegunach księżyca nigdy nie widzą światła słonecznego. W tych odwiecznie zamrożonych kraterach promienie kosmiczne bombardują ich powierzchnię, tworząc warstwę podwójną przeciwnych ładunków, ponieważ, jak się teoretyzuje, elektrony wnikają pod powierzchnię, a jony dodatnie zatrzymują się na niej – jak zwykle chodzi o zderzenia.
Warstwa podwójna rozładowuje się w malutkich iskrach, odparowując pył i wyrzucając go w górę, gdzie stanowi delikatną atmosferę. Tą pyłową atmosferę dostrzegły po raz pierwszy misje Apollo i pozostała ona tajemnicą przez dekady.
Bonus – więcej księżycowych cech w Pinacate
Istnieje więcej dowodów na wpływy elektryczne w polu wulkanicznym Pinacate oraz otaczającej go pustyni Altar, niż tylko kratery krawędziowe maarów. Pewne maary, nie mające kraterów brzegowych, występują w parach lub większych grupach z dnem na tej samej wysokości. To również jest cecha podobna do niezwykłych kształtów, widzianych na Księżycu i Marsie.
Pierścienie tufu
„Pierścień tufu” jest obwódką wulkaniczną, otaczającą maar. Powstaje, gdy gorąca tefra spada na ziemię i usypuje się w pierścień stopionego gruzu. Jest zwykle niski, ma łagodne zewnętrzne stoku, poniżej 10 stopni nachylenia. Szereg pierścieni tufowych w Pinacate jest odsłoniętych, ale krater, który je wytworzył, jest zasypany.
Następne cztery zdjęcia okazują, w kolejności:
- Koncentryczny pierścień tufu wewnątrz innego, z formacją pierścienia na godzinie trzeciej;
- Koncentryczny pierścień wewnątrz pierścienia, z formacją na godzinie dziewiątej;
- Pierścień tufu z kraterem krawędziowym na godzinie piątej, łańcuch kraterów w kierunku wschód-zachód na godzinie dwunastej;
- Dublet kraterów wielokątnych.
Łańcuchy kraterów
Łańcuchy wyniesionego tufu, kraterów i stożków żużlu:
Strumienie donikąd
Niezwykła 'erozja’ wydaje się zaczynać i kończyć bez powodu. Te wyraźne sygnały erozji są na zupełnej równinie – nie pokonują ani stopy różnicy poziomów. Wydają się być wyłożone czarnymi skałami.
Wzory fraktalne
Fraktale widać wszędzie w całym Pinacate, od wąwozów piorunowych po osady popiołu i tufu.
Dodatkowe źródła:
Electric Universe Geology: A New Beginning | Space News
The Arc-Blasted Earth | Space News
Extraordinary Evidence of EU Geology | Space News
Andrew Hall jest inżynierem i pisarzem, który spędził trzydzieści lat w branży energetycznej. Był mówcą na konferencji EU2016 i można go znaleźć pod hallad1257@gmail.com lub https://andrewdhall.wordpress.com/.
Wyjaśnienie: Proponowana teoria łukowych rozbłysków i wybuchów,ia ich skutków dla krajobrazu, są jedynie pomysłami autora, na podstawie obserwacji, doświadczeń skutków efektów udarów i hydrodynamicznych oraz dedukcji. Symulacja meteoru powietrznego Dr Mark Boslough dała znaczny wgląd w mechanizm fali uderzeniowej. Jego symulację można zobaczyć na YouTube: Mark Boslough. Autor nie rości sobie, że ta metoda jest jedynym sposobem, w jaki tworzone są góry lub inne formy geologiczne.
Pomysły wyrażone w Thunderblogach niekoniecznie wyrażają poglądy T-Bolts Group Inc lub Thunderbolts ProjectTM.
Przetłumaczono z: The Maars of Pinacate, Part Two