Gdy byłem młodszy, sądziłem, że dobrze wiem, skąd się biorą pioruny. A to dlatego, że od dziecka interesowałem się przyrodą i geografią i przeczytałem w podręczniku do tejże geografii o obowiązującej od dawna i do tej pory teorii powstawania piorunów. Wy też ją pewnie znacie – w chmurze burzowej unoszące się krople wody zderzają się z opadającymi kryształkami lodu i nawzajem się elektryzują.
Wg tej teorii chmura burzowa działa jak ogromna maszyna elektrostatyczna, w której prądy wstępujące i opadające transportują ładunki, przez co chmura u góry elektryzuje się dodatnio, a pośrodku i na dole ujemnie.
Taki stan rzeczy miał miejsce mniej więcej do 2007 roku, w którym to obejrzałem film dokumentalny National Geografic, pt. Pioruny. Wypowiadał się w nim Joseph Dwyer, wg Wikipedii nie byle kto, lecz ekspert w tym temacie. To właśnie z jego ust padły tam słowa, że piorun wciąż jest zagadką. W filmie opisano próby wykrycia ładunków elektrycznych w chmurach burzowych przy pomocy samolotu ze specjalną aparaturą. Niczego jednak nie wykryto. Tak – mimo badań in situ, naukowcy wciąż nie wykryli w chmurach burzowych nagromadzonych ładunków, które byłyby zdolne do powodowania piorunów. Oto słowa samego Dwyera: „Piorun nas zawstydza. Badamy zjawisko od czasów Franklina. To już ponad 200 lat, a my nadal nie potrafimy znaleźć najważniejszych odpowiedzi – jak i dlaczego powstaje piorun.”
Jakby tego było mało, w filmie opisano odkryte stosunkowo niedawno wyładowania sięgające jonosfery. Skoro naukowcy nie wiedzą, jak powstaje zwykły piorun, to jak wytłumaczą te zjawiska? A pioruny na innych planetach? Tak, one też istnieją.
To nie jedyny przykład w moim życiu, gdy coś, co wydawało się podstawową wiedzą, po dokładnym przyjrzeniu okazało się zaledwie niepopartą faktami hipotezą. O tym, dlaczego tak często przedstawia nam się hipotezy naukowe jako fakty, można by zapewne zrobić osobny, pełnometrażowy film.
Dla tych, którzy są ciekawi alternatywnego podejścia do natury, polecam zapoznanie się z nurtem naukowym, znanym jako Elektryczny Wszechświat. Znajdują się w nim wyjaśnienia nie tylko pogody na Ziemi, ale największych znanych zjawisk we Wszechświecie. I są one moim zdaniem lepsze, niż to, co oferuje tzw. nauka głównego nurtu.